środa, 17 lipca 2013

A Good Day to Have a Son

'A Good Day to Die Hard' czyli podejście piąte. Nienajgorsze, choć nie bardzo zachwyca. Część czwarta była kompletnym odcinaniem kuponów, tym razem mamy do czynienia z lekkim pomieszaniem gatunków. Rzecz bowiem bardziej ogląda się jak 'Mission: Impossible': polityczno-sensacyjna akcja w Rosji, z udziałem CIA i takich tam. Sceny akcji co prawda trzymają McClane-owy styl, takoż i humor, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że to nie do końca właściwa sala kinowa.

No i kwestia syna (najwyraźniej pozazdrościli Indy'emu): może i istniał wcześniej (przez sekundę w I), ale dlaczego w takim razie nie pojawił się w IV nawet w dialogach?

Do obejrzenia dla fanów gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz