czwartek, 24 maja 2012

Sequel: The Quickening

Zapowiadane już od pewnego czasu, wyczekiwane z pewną nawet ekscytacją, wreszcie pojawiły się sequele Agricoli i Race for the Galaxy. I, jak to sequele, rozczarowały.

Agricola: Ostatnia krew Chłopi i ich zwierzyniec jest pozbawiona różnorodności kart pomocników/ulepszeń i losowości kart akcji, więc każda rozgrywka wygląda tak samo. Gra jest w dodatku dwuosobowa, więc widać to szczególnie wyraźnie: po pierwszych dwóch rozgrywkach wydaje się, że pierwszy ruch decyduje o strategii (jeden gracz kupi szopę w pierwszej rundzie, drugi - nie). Gra się przyjemnie, jest nad czym pomyśleć, ale dużej żywotności grze nie wróżę.

Z The City natomiast coś poszło ewidentnie nie tak - Lehmann upraszczając Race'a, wyciął z niego całą grę. Podstawowy mechanizm z Race'a ("czy zagrać kartę, czy nią zapłacić") w ogóle nie dochodzi do głosu. W pierwszych trzech-czterech ruchach zagrywasz karty, które dają ci największy dochód, potem grasz te, które przynoszą najwięcej PZ. Bach, 50 PZ, koniec gry. Zero decyzji, fun factor niczym jeżozwierzołaki na lotniach. Przykre. (A w ogóle: "Przychodzi baba do lekarza i punkty należy zanotować na kartce.")

środa, 23 maja 2012

"The Avengers"

Hype był duży: znakomity materiał źródłowy ('The Ultimates' Millara i Hitcha), dobry scenarzysta (Whedon), cztery świetne poprzedzające filmy (z ponapisowymi dodatkami, splatającymi je w jedną całość). No i chyba moje oczekiwania były trochę zbyt wysokie. Nie, żeby film był zły. Jeśli ktoś oczekiwał superbohaterskiej dwugodzinnej rozwalanki w 3D - plus parę zabawnych tekstów - to się nie zawiedzie. Ale nic więcej. Brakuje jakiejkolwiek intrygi, brakuje nawet podstawowego wyjaśnienia "o co chodzi" - mnóstwo wydarzeń ma miejsce tylko dlatego, że fajnie wyglądają. Mocne rozczarowanie. Nie bardzo się nawet opłaca zostawić do obejrzenia na DVD, bo na domowym ekranie nie tak znowu wiele z filmu zostanie...

(Swoją drogą, 93% na Rotten Tomatoes?)

"Black Jack Justice: the Novel"

Po serii książek-prequeli o Red Pandzie, swojej książki doczekał się także Jack. Jest to historia o tym, jak poznali się Jack i Trixie - i o pierwszej sprawie, którą razem poprowadzili. A trzeba przyznać, że nie jest to błaha awanturka. I zakończy się dość brutalnie.

Książka tak wiele się od macierzystych podcastów nie różni, może jedynie nieco mocniej osadzona jest w historycznych latach 50-tych. Akcja i intryga, choć nic im nie brakuje, podpadają jednak pod standardowy pulpowy czarny kryminał. To, co stanowi jednak o sile pisarstwa Taylora, to bardzo wyraziści bohaterowie i rewelacyjne dialogi. Jednego ani drugiego w powieści nie brakuje, razem powodują, że ciężko się od książki oderwać.

Fanom podcastu polecać nie trzeba. Jeszcze-nie-fanom - z upodobaniem do czarnego kryminału - polecam zdecydowanie.

Rzecz dostępna na razie (przez 90 dni) na wyłączność w Amazonie.

The Rage of Bahamut

Trzeba przyznać, że dysonans poznawczy jest dość spory, gdy człowiek spodziewa się komputerowego CCGa, a dostaje...

"Wybierz, kim chcesz grać: ludźmi, bogami czy demonami. Bogowie są sugerowani."
     Tap: bogowie.
"No to wylosujemy Ci kartę."
     Tap.
"Elfie dziecko. Świetnie! Teraz wylosujemy Ci drugą kartę."
     Tap.
"O, znowu elfie dziecko. Fantastycznie! To można je ewoluować!"
     Tap.
"Super! Masz teraz Elfie Dziecko Plus! Teraz zaczynamy quest"
     Tap: quest.
"Idziemy do wioski." Pojawia się potwór.
     Tap na potwora.
Potwór ginie, pojawia się dziesięć rupii. Pojawia się drugi potwór.
     Tap na potwora.
Potwór ginie, pojawia się dziesięć rupii. Pojawia się trzeci potwór.
     Tap na potwora.
Potwór ginie, pojawia się dziesięć rupii. Pojawia się skrzynka.
     Tap na skrzynkę.
"Ciekawe, co jest w środku?" Napój tego, miecz tamtego i płaszcz owego.
     Tap.
"Wziąłeś przedmioty. Misja wykonana. Chcesz kontynuować quest?"
     Eject. Eject! EJECT!!!