piątek, 19 sierpnia 2011

Buzz: 2011-08-19 10:20

tag:google.com,2010:buzz:z12lxzzzgy35cjor204cdljidk3uxdbjvfw
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Aug 19, 2011
Aug 19, 2011
Buzz
Public

Tegoroczny urlop ustępuje może nieco zeszłorocznemu (Kaszubkon) pod względem natężenia planszówko...


Tegoroczny urlop ustępuje może nieco zeszłorocznemu (Kaszubkon) pod względem natężenia planszówkowania, ale i tak praktycznie nie było dnia bez rozgrywki (dzięki, Aniu; dzięki, Aniu, Krzysztofie, Aniu i Michale).

Najpierw pobawiliśmy się z Anią piramidkami. Zaczęliśmy od rzeczy już znanych ('Pikemen' i 'Subdivision'). Potem zaatakowaliśmy 'Pylon' - piramidkową wersję Dvonna. Gra króciutka, ale intensywna. generalnie fajna, choć (jak w Dvonnie) gracz nie ma zielonego pojęcia, jak rozkładać pionki w pierwszej fazie gry.

Na stół wróciło też dawno nie widziane 'Wu Hsing' (Sacksonowskie 'Domino Bead Game' z 'A Gamut of Games'). Gra wymagająca i wciągająca, a przy tym całkiem satysfakcjonująca. Takie 'Qwirkle' dla gamerów :)

Udało mi się też Anię namówić na wypróbowanie 'Summoner Wars'. Spodziewałem się co prawda gry strategicznej na kartach - a to właściwie karcianka lekko przyprawiona planszą, ale w sumie całkiem przyjemna. Co prawda (jak w 'Blue Moon') pierwszy zestaw startowy (Elfy vs Orki) jest najbardziej drętwy, ale już Krasnoludy vs Gobliny są całkiem ciekawe. Gdyby nie cena i dostępność w Polsce, można by się zastanowić nad zakupem zbliżającego się Master Setu.

A potem w większej grupie pograliśmy sporo w '7 Wonders' (jak zwykle świetne) i raz w 'Thurn und Taxis' (jak zwykle przegrałem). No i rozegraliśmy inauguracyjną partię 'Stone Age'. Gra mnie osobiście nie porwała - ale fanem worker placementu nie jestem, więc brak mi obiektywizmu. Generalnie dość podobna do Filarów Ziemi, zamiast losowej kolejności akcji oferując losową ilość surowców. No i mnóstwo drobnych przeliczeń, które potrafią być odrobinę męczące.

A potem się niestety skończyło. Zaczynam odliczanie do następnego urlopu... :)

Tegoroczny urlop ustępuje może nieco zeszłorocznemu (Kaszubkon) pod względem natężenia planszówkowania, ale i tak praktycznie nie było dnia bez rozgrywki (dzięki, Aniu; dzięki, Aniu, Krzysztofie, Aniu i Michale).

Najpierw pobawiliśmy się z Anią piramidkami. Zaczęliśmy od rzeczy już znanych ('Pikemen' i 'Subdivision'). Potem zaatakowaliśmy 'Pylon' - piramidkową wersję Dvonna. Gra króciutka, ale intensywna. generalnie fajna, choć (jak w Dvonnie) gracz nie ma zielonego pojęcia, jak rozkładać pionki w pierwszej fazie gry.

Na stół wróciło też dawno nie widziane 'Wu Hsing' (Sacksonowskie 'Domino Bead Game' z 'A Gamut of Games'). Gra wymagająca i wciągająca, a przy tym całkiem satysfakcjonująca. Takie 'Qwirkle' dla gamerów :)

Udało mi się też Anię namówić na wypróbowanie 'Summoner Wars'. Spodziewałem się co prawda gry strategicznej na kartach - a to właściwie karcianka lekko przyprawiona planszą, ale w sumie całkiem przyjemna. Co prawda (jak w 'Blue Moon') pierwszy zestaw startowy (Elfy vs Orki) jest najbardziej drętwy, ale już Krasnoludy vs Gobliny są całkiem ciekawe. Gdyby nie cena i dostępność w Polsce, można by się zastanowić nad zakupem zbliżającego się Master Setu.

A potem w większej grupie pograliśmy sporo w '7 Wonders' (jak zwykle świetne) i raz w 'Thurn und Taxis' (jak zwykle przegrałem). No i rozegraliśmy inauguracyjną partię 'Stone Age'. Gra mnie osobiście nie porwała - ale fanem worker placementu nie jestem, więc brak mi obiektywizmu. Generalnie dość podobna do Filarów Ziemi, zamiast losowej kolejności akcji oferując losową ilość surowców. No i mnóstwo drobnych przeliczeń, które potrafią być odrobinę męczące.

A potem się niestety skończyło. Zaczynam odliczanie do następnego urlopu... :)








tag:google.com,2010:buzz-comment:z12lxzzzgy35cjor204cdljidk3uxdbjvfw:1314096526975000
Lukasz Pogoda
Lukasz Pogoda
116023755143309267196

Stone Age mnie się osobiście bardzo podoba :)
Aug 23, 2011
Aug 23, 2011
tag:google.com,2010:buzz-comment:z12lxzzzgy35cjor204cdljidk3uxdbjvfw:1314097421641000
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Tak, jak pisałem: WP do mnie nie do końca trafia.

'Agricola' jest bez wątpienia grą bardzo dobrą, 'Filary Ziemi' i 'Stone Age' już takie sobie. Ciekawe jest to, że obydwie dodają celowo silny element losowy do dosyć przecież deterministycznej mechaniki. 'Filary' w ogóle idą w ekstremum: pomysł, że kolejność obstawiania akcji może być losowa, kompletnie mnie ogłuszył. (Nie zagrałbym już w to nigdy więcej, gdyby nie to, że zasada z wariantu dla 5-6 osób trochę ratuje sytuację.) 'Stone Age' jest mniej drastyczny, ale ilość wylosowanych surowców też może mieć czasem krytyczne znaczenie.

Może ja po prostu nie lubię worker placementów z elementem losowym? (Pewnie trzeba będzie kiedyś zaatakować Caylusa w takim razie...)

Aug 23, 2011
Aug 23, 2011
tag:google.com,2010:buzz-comment:z12lxzzzgy35cjor204cdljidk3uxdbjvfw:1314097856317000
Marek Rutkowski
Marek Rutkowski
105239698747167926908

osobiście też nie jestem fanem WP i po pierwszej grze w Stone Age nie miałem ochoty na więcej. Długo, długo później, na zeszłorocznym Kaszubkonie przekonali mnie, żebym zagrał. Strasznie mi się wtedy ta gra spodobała i zostałem fanem :)
Aug 23, 2011
Aug 23, 2011
tag:google.com,2010:buzz-comment:z12lxzzzgy35cjor204cdljidk3uxdbjvfw:1314107369554000
Lukasz Pogoda
Lukasz Pogoda
116023755143309267196

Myślę, że w Epoce Kamiennej chodzi o umiejętne balansowanie tym, co mamy i optymalne wybieranie akcji. I to, chociaż jakichś oszałamiających decyzji nie ma i nie jestem bardzo dobry w tego typu grach, w tym przypadku sprawia mi sporą przyjemność :)
Aug 23, 2011
Aug 23, 2011

Buzz: 2011-08-19 09:43

tag:google.com,2010:buzz:z12mirubbpussrjro04cdljidk3uxdbjvfw
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Aug 19, 2011
Aug 19, 2011
Buzz
Public

Odkrycie dnia: dyrektywy JkMount w konfiguracji Apache'a działają teraz tylko w obrębie jednego V...


Odkrycie dnia: dyrektywy JkMount w konfiguracji Apache'a działają teraz tylko w obrębie jednego VirtualHosta. Jeśli chcesz skopiować je z głównej konfiguracji, trzeba dodać dyrektywę 'JkMountCopy On'. Parę godzin dziubania zakończone pięcioma minutami google'owania. :)

Odkrycie dnia: dyrektywy JkMount w konfiguracji Apache'a działają teraz tylko w obrębie jednego VirtualHosta. Jeśli chcesz skopiować je z głównej konfiguracji, trzeba dodać dyrektywę 'JkMountCopy On'. Parę godzin dziubania zakończone pięcioma minutami google'owania. :)








wtorek, 16 sierpnia 2011

Buzz: 2011-08-16 05:09

tag:google.com,2010:buzz:z12rur4zzkbuffyad04cdljidk3uxdbjvfw
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Aug 16, 2011
Aug 16, 2011
Buzz
Public

Torchwood 4x01 ('New World'): trzeba przyznać, że 'Miracle Day' zaczyna się znakomicie. Scenarius...


Torchwood 4x01 ('New World'): trzeba przyznać, że 'Miracle Day' zaczyna się znakomicie. Scenariusz trzyma poziom 'Children of the Earth' - genialny klimat, świetna akcja, bohaterowie z licznymi skazami, ale przede wszystkim: opowiada o rzeczach ważnych. O tym, co czyni nas ludźmi. Poprzedni sezon dotyczył dzieci, tego, ile jesteśmy w stanie dla nich poświęcić. W tym roku rozmawiamy o samym ludzkim życiu, a właściwie o jego końcu - czy nieśmiertelni nadal bylibyśmy ludźmi. Nawet, jeśli się z poglądami Daviesa nie zgadzam (a nie zgadzam się prawie w żadnym punkcie), trzeba mu przyznać, że jest wielkim autorem: bardzo rzadko udaje się tak poważne problemy poruszyć w telewizyjnym serialu SF.

Ech, że też Torchwood nie mógł być taki od początku... Serwowanie widzom taktyk szokowych znamy od początku, ale stały się zasadne, od kiedy problemy nabrały większej wagi (Demon Abaddon biega po Cardiff? Litości...). Scena wiwi(?)sekcji na przykład dosłownie boli, ale nie cienia wątpliwości, że jest niezbędna.

Z wielkim napięciem czekam, czy reszta sezonu da radę. Niepokoi tylko jedna rzecz: Torchwood jedzie do Ameryki. Doktorowi wcale to nie wyszło na dobre... (Miło za to zobaczyć Billa Pullmana, bardzo intrygująca rola.)

Torchwood 4x01 ('New World'): trzeba przyznać, że 'Miracle Day' zaczyna się znakomicie. Scenariusz trzyma poziom 'Children of the Earth' - genialny klimat, świetna akcja, bohaterowie z licznymi skazami, ale przede wszystkim: opowiada o rzeczach ważnych. O tym, co czyni nas ludźmi. Poprzedni sezon dotyczył dzieci, tego, ile jesteśmy w stanie dla nich poświęcić. W tym roku rozmawiamy o samym ludzkim życiu, a właściwie o jego końcu - czy nieśmiertelni nadal bylibyśmy ludźmi. Nawet, jeśli się z poglądami Daviesa nie zgadzam (a nie zgadzam się prawie w żadnym punkcie), trzeba mu przyznać, że jest wielkim autorem: bardzo rzadko udaje się tak poważne problemy poruszyć w telewizyjnym serialu SF.

Ech, że też Torchwood nie mógł być taki od początku... Serwowanie widzom taktyk szokowych znamy od początku, ale stały się zasadne, od kiedy problemy nabrały większej wagi (Demon Abaddon biega po Cardiff? Litości...). Scena wiwi(?)sekcji na przykład dosłownie boli, ale nie cienia wątpliwości, że jest niezbędna.

Z wielkim napięciem czekam, czy reszta sezonu da radę. Niepokoi tylko jedna rzecz: Torchwood jedzie do Ameryki. Doktorowi wcale to nie wyszło na dobre... (Miło za to zobaczyć Billa Pullmana, bardzo intrygująca rola.)



http://activitystrea.ms/schema/1.0/photo





Buzz: 2011-08-16 04:33

tag:google.com,2010:buzz:z12iizabpzqretovj22gfvmg0yredvyuz
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Aug 16, 2011
Aug 16, 2011
Buzz
Public

Burn Notice 4x17 ('Out of the Fire'): Michael zmuszony przez Brennana pracuje z Larrym nad egzeku...


Burn Notice 4x17 ('Out of the Fire'): Michael zmuszony przez Brennana pracuje z Larrym nad egzekucjami ludzi z Listy. Osobiste nemezis Michaela w ilości sztuk dwóch - sprawa zapowiada się na znacznie dłuższą (tym bardziej, że to pierwsza połówka finału sezonu), a kończy się brutalnie szybko. To jest jedna z piękniejszych rzeczy w tym serialu: kompletna nieprzewidywalność. Kolejny raz mamy okazję zobaczyć, jak świetnie Michael rozumie psychopatów i potrafi ich naśladować, nie będąc jednym z nich.

Burn Notice 4x18 ('Last Stand'): ostateczne starcie z Vaughnem o Listę. Kolejny genialny przykład nieprzewidywalności tego serialu: cała bohaterska akcja z Michaelem, Fioną i Jessem służy tylko do odwrócenia uwagi, podczas gdy najważniejszą robotę wykonał Sam i mama Michaela, przekonując Cowleya do ujawnienia Listy. A potem - równie zaskakująco, przywykliśmy przecież do wiecznych zmyłek - serial się kończy. No dobrze, są jeszcze następne sezony, ale krucjata Michaela o powrót do agencji zakończyła się sukcesem. Na pewno obejrzymy, co będzie dalej, ale bardzo miło, że nie przedłużają tego wątku w nieskończoność.

Burn Notice 4x17 ('Out of the Fire'): Michael zmuszony przez Brennana pracuje z Larrym nad egzekucjami ludzi z Listy. Osobiste nemezis Michaela w ilości sztuk dwóch - sprawa zapowiada się na znacznie dłuższą (tym bardziej, że to pierwsza połówka finału sezonu), a kończy się brutalnie szybko. To jest jedna z piękniejszych rzeczy w tym serialu: kompletna nieprzewidywalność. Kolejny raz mamy okazję zobaczyć, jak świetnie Michael rozumie psychopatów i potrafi ich naśladować, nie będąc jednym z nich.

Burn Notice 4x18 ('Last Stand'): ostateczne starcie z Vaughnem o Listę. Kolejny genialny przykład nieprzewidywalności tego serialu: cała bohaterska akcja z Michaelem, Fioną i Jessem służy tylko do odwrócenia uwagi, podczas gdy najważniejszą robotę wykonał Sam i mama Michaela, przekonując Cowleya do ujawnienia Listy. A potem - równie zaskakująco, przywykliśmy przecież do wiecznych zmyłek - serial się kończy. No dobrze, są jeszcze następne sezony, ale krucjata Michaela o powrót do agencji zakończyła się sukcesem. Na pewno obejrzymy, co będzie dalej, ale bardzo miło, że nie przedłużają tego wątku w nieskończoność.