Mark Waid wchodzi w 'cyfrowe komiksy' (cokolwiek to miało by znaczyć) historyjką o (sigh...) sprzątaniu po zombie-apokalipsie.
Widać, reszta świata po killunastu latach zaczyna wreszcie doganiać McClouda...
Mark Waid wchodzi w 'cyfrowe komiksy' (cokolwiek to miało by znaczyć) historyjką o (sigh...) sprzątaniu po zombie-apokalipsie.
Widać, reszta świata po killunastu latach zaczyna wreszcie doganiać McClouda...
Były porównania do "Love actually", ale właściwie tylko jeden z wątków jest typowo "romantyczny", więc właściwie jest to "bożonarodzeniowa komedia obyczajowa". Film generalnie nie z mojego ulubionego gatunku, ale jeśli jest jedna dobra rzecz, na którą można liczyć w komediach romantycznych, to dialogi. I te faktycznie są świetne - w szczególności rozmowy młodego Stuhra (Mikołaja) z synem:
- Sześć na pięć kobiet zgadza się iść na randkę z nieznajomym.
- To dużo.
- 100 milionów par sypia ze sobą na pierwszej randce.
- To bardzo dużo.
Generalnie, poziom "świąteczności" i "romantyczności" nie sięga cukierkowości; mimo silnej przewidywalności akcji ogląda się dość przyjemnie. Nawet w samym środku Wielkiego Postu.
Pisząc o filmie, zapomniałem jeszcze wspomnieć o jego jednej poważnej zalecie: skłonił mnie wreszcie do przeczytania oryginalnych komiksów. Egmont zakończył kompletne wydanie w zeszłym roku, więc można (jeśli np. ma się gdzieś pod ręką bibliotekę) zapoznać się z całością (jedyne 24 tomy). Format ciut maławy, ale poza tym wydanie bez zarzutu: papier, kolory, przekład.
No i właściwie nie wiem, czemu tyle się opierałem: świetna przygodówka. Znakomicie narysowana, zabawnie opowiedziana. Jest też wspaniała galeria bohaterów. Zestarzała się minimalnie. Jeśli komuś się podoba "Kajtek i Koko", to "Tintin" też mu przypadnie do gustu. (Można też zaobserwować podobną ewolucję autora: od zbioru slapstickowych scenek do pełnowymiarowej historii.) Nic dziwnego, że film wyszedł taki dobry: materiał wyjściowy jest na tak wysokim poziomie. :)
Generalnie - jeśli ktoś odczuwa choć odrobinę skłonności ku przygodowym komiksom: absolutna klasyka, zdecydowanie godna polecenia. Jatka Walerego Wątróbki potwierdza.