piątek, 2 grudnia 2011

Kill Shakespeare

Koncept "crossovera" widzieliśmy już zastosowany do różnych celów: komiks "Kill Shakespeare" miesza postacie i wątki ze sztuk Barda w jedną wielką fabułę. Graficznie rzecz jest świetna: całkiem współczesny styl rysowania, bez próby stylizacji - choć gatunkowo to oczywiście rzecz kostiumowa. Napisane też całkiem nieźle: żywe postacie, potoczyste dialogi, wartka akcja. Jedyny problem: nie bardzo do mnie trafia zasadnicza fabuła: Shakespeare jako bóg-stwórca świata tego komiksu i religijna wojna między wierzącymi w Willa i niewiernymi. Warto spróbować, jeśli ktoś lubi te klimaty.



http://killshakespeare.com

czwartek, 1 grudnia 2011

Futurama x3

Futurama 3x14 ("Time Keeps On Slippin'"): romantyczna historia o meczu koszykówki, który niemalże spowodował zniszczenie czasoprzestrzeni. Wzruszające :) (Harlem Globtrotters?)
http://futurama.wikia.com/wiki/Time_Keeps_on_Slippin%27

Futurama 3x15 ("I Dated A Robot"): Fry ściąga robota Lucy Liu z Nappstera. Kolejna romantyczna opowieść. Trzeba przyznać, że dowcipy o Napsterze trochę straciły na aktualności, chociaż schowana sylaba "Kid" była dosyć śmieszna.
http://futurama.wikia.com/wiki/I_Dated_a_Robot

Futurama 4x01 ("Roswell That Ends Well"): Planet Express rozbija się w Roswell w 1947. Kilka śmiesznych momentów, ale też sporo konceptów użytych już w innych komediach SF ('Red Dwarf': Lister będący swoim własnym ojcem, 'H2G2': robot zagubiony podczas podróży w czasie czekający wiernie na powrót reszty).
http://futurama.wikia.com/wiki/Roswell_That_Ends_Well

niedziela, 27 listopada 2011

'Fantastyka - Wydanie Specjalne' 4/2011

Wit Szostak
DUMANOWSKI: wybrane fragmenty o polskich wieszczach
Fragmenty powieści o alternatywnej Polsce zaborowej, w której np. Słowacki zostaje ministrem skarbu, a Mickiewicz - biskupem. Napisane, jak to zwykle Szostak, w sposób dziwacznie postmodernistyczny - ja akurat ten styl lubię. W ogóle zresztą, choć normalnie nie znoszę czytać fragmentów, tak tym razem całość mnie zaintrygowała, SECOND BEST OF F:WS 4/2011

Anna Brzezińska
ŻAR
Nie zdzierżyłem. Gęsty, literacki, nieprzejrzyście opisowy styl narracji, w połączeniu z odstręczającymi bohaterami i mętną akcją, spowodował, że gdzieś w połowie postanowiłem lektury zaniechać, gdy wpadła mi do głowy myśl "A po cóż ja się z tym męczę?"

A.H. Skagestad
POZDROWIENIA ZZA MURU
Seks i wielowymiarowa matematyka jako sposób na kontakt z mieszkańcami innego wymiaru w wiktoriańskiej Anglii. Oryginalne, choć z pomysłu nie wynika wiele.

Adam-Troy Castro, Jerry Oltion
KOSMONAUTA Z WYOMING
Zdeformowany (wyglądający jak ufok) chłopiec z Wyoming zostaje kosmonautą. Rzecz o uroku i konieczności podboju kosmosu - oraz o potędze mediów w społeczeństwie. Ciekawe, dobrze opowiedziane, niestandardowe, choć morał ciut zbyt nachalny.

Paolo Bacigalupi
ALCHEMIK
Alchemik tworzy urządzenie do zwalczania cierniny - rośliny, która opanowuje tereny, gdzie (nad)używa się magii. Świetny świat fantasy: z rozmachem i historią - ale jeśli dobrze zrozumiałem z notatki o autorze, to nie wymyślony przez niego. Solidni bohaterowie, akcja wciąga, opowiedziane zajmująco. THE BEST OF F:WS 4/2011.

Mr Jack Pocket

Kieszonkowy Kuba ('Mr Jack Pocket') trafił wreszcie na stół. Niewątpliwy podziw wzbudza sposób, w jaki autorzy skompensowali tą grę, nie ujmując jej "ciężkości" ani odrobinę. Naprawdę, przy maksymalnej minimalizacji liczby fizycznych elementów i specjalnych zasad udało się bez strat przedstawić jądro 'Mr Jacka': widoczność/niewidoczność, wybór akcji, wyścig z czasem w obie strony. Właściwie, pierwszy 'Mr Jack' (z dodatkiem) od czasu 'Nowego Jorku' był już kandydatem do MathTrade'u - a teraz najprawdopodobniej trafią nań razem.

Ale rozgrywka ta uświadomiła mi też jeszcze jedną rzecz: ta gra, mimo swojej genialności, przeraźliwie mnie irytuje. Trzeba po prostu pilnować zbyt wielu rzeczy i bardzo często zdarza się po wymyśleniu niesamowicie sprytnego planu, że przegapiłem jakiś krytycznie banalny szczegół. Z jednej strony, nie wydaje mi się, żeby można grać w 'Mr Jacka' na wyczucie, nie analizując wszystkich możliwości - a z drugiej strony, nawet po takiej analizie okazuje się, że coś przegapiłem. Jeśli tak jest, to gra nie testuje w istocie umiejętności strategicznych, a "pojemność" mózgu, umiejętność żonglowania dużą liczbą szczegółów naraz. Czy tak jest, czy po prostu coś robię źle? A może zwyczajnie się już starzeję?

W każdym razie: 'Mr Jack Pocket' jest zdecydowanie godny polecenia.

Machine of Death 25: 'KILLED BY DANIEL'

Machine of Death 25 ('KILLED BY DANIEL'): obyczajówka. Trochę chyba o wyniszczającej sille depresji, ale niespecjalnie odkrywcze.

Machine of Death 24: 'Cancer'

Machine of Death 24 ('Cancer'): Maszyna jako alegoria zdiagnozowanego raka. Albo tekst o tym, że Maszyna to przeciwieństwo nadziei. Albo... Nie, prawdę mówiąc, to prostu opowieść o tragedii, jaką dla człowieka i jego rodziny jest rak - przejmująca, ale szczątkowo tylko związana z Maszyną.

(Bez wątpienia za to znakomicie przeczytana przez autora.)

Space Hulk: Death Angel

W dogrywce 10-tego MathTrade'u udało mi się prototypowe Eminent Domain wymienić na 'Space Hulk: Death Angel'. Wypróbowałem go sobie solo i nie do końca wiem, co o nim myśleć. Z jednej strony, gra solowa jest dość trudna. Prowadzisz trzy zespoły bitewne naraz, więc trzeba się nieźle nakombinować przy wyborze akcji: "ci jako jedyni mogą teraz strzelać, są obróceni w dobrą stronę, ale są w złym miejscu, więc trzeba poruszyć tych drugich, żeby się z nimi zamienili, ale wtedy nie mogę aktywować drzwi...". (Właściwie w więcej osób jest pewnie dokładnie tak samo - tyle, że przedyskutowuje się to w więcej osób.) Z drugiej strony, losowość jest dość spora. Z trzech partii udało mi się wygrać ostatnią, właściwie dzięki kilku szczęśliwym przypadkom - nie czułem, żebym grał jakoś szczególnie lepiej. Gry kooperacyjne oczywiście muszą być losowe, żeby nie zmienić się w jednostajną łamigłówkę - ale taki na przykład Pandemic ma tą losowość dość ograniczoną. Być może to wina kostek, ale jeśli zabronimy ich używania w grach kooperacyjnych, to musimy wyrzucić za okno 'Star Trek: Expeditions' i 'Mousquetaires du Roy'...

Do gry w każdym razie jeszcze wrócę...

Assignment: Earth

Jest taki dziwny odcinek TOSa, który właściwie jest pilotem offshootu: "Assignment Earth". Generalnie coś w rodzaju amerykańskiej mutacji 'Doctora Who' - bohater używa zaawansowanej technologii i ratuje Ziemię przed zagładą. Nie podróżuje w czasie, ale za to ma superkomputer. Jest człowiekiem, ale porwanym na inną planetę i tam odmienionym/wytrenowanym. Koncept fajny, jedyny problem: serial nigdy nie powstał.

Wziął się za ten temat John Byrne i zrealizował go w formie 5-zeszytowej serii komiksowej. Klimaty fantastyczno-przygodowo-sensacyjne, coś pomiędzy 'The Avengers' a wspomnianym już 'Doctor Who'. Trochę humoru, trochę fajnych dialogów, trochę realiów historycznych (późnych lat 60-tych). Graficznie świetne, jeśli ktoś (tak jak ja) lubi "klasyczny" styl rysowania a la lata 80-te: wyraziści bohaterowie, "przejrzysty" sposób rysowania, dynamiczne kadrowanie. (Byrne'a osobiście dużo nie czytałem, ale bardzo mi się z jego stylem kojarzy Raczkowski.)

W sumie: rzecz fajna, choć temat trudno uznać za wyczerpany.

Futurama 3x13: "Bendin' in the Wind"

Futurama 3x13 ("Bendin' in the Wind"): sparaliżowany Bender robi karierę jako gwiazdor rocka. Gościnnie Beck. Mnóstwo świetnych woodstockowych gagów, ale bezwzględnie najlepszy jest "Cylon i Garfunkel". Ach, ten metaliczny, wibrujący głos...