środa, 5 grudnia 2012

Pożytki z plastikowego remika

Weźmy taką (czysto hipotetyczną oczywiście) sytuację, że posiadłszy 'Medici', orientujesz się, że znacznie bardziej pożyteczne byłoby Medici vs Strozzi. Bo zamiast zmuszać do grania w grę licytacyjną przyjaciół, którym ani 'Modern Art', ani 'Goa' do gustu nie przypadły - możesz po prostu zagrać z żoną.

Nic prostszego: rysujesz/drukujesz na kartce kilka prostokątów, wybierasz odpowiedni zestaw kafelków z Rummikuba, przepraszam, 'Remika liczbowego' (który kiedyś kupiłeś na likwidacji sklepu zabawkowego i nigdy w życiu w niego nie grałeś), dorzucasz pieniądze z 'Modern Art' i gotowe. Siadasz, grasz i przekonujesz się (wraz z wyrozumiałą żoną), że gra jest owszem całkiem pomysłowa, ale jednak wymaga chyba zbyt wiele wysiłku i w ogóle to sam nie przepadasz za grami licytacyjnymi.

Albo inny (równie hipotetyczny) przypadek. 'Beowulf: The Movie Boardgame' kurzy się na półce od lat, a ty czujesz, że to dobra gra, tylko z tymi różnymi przegiętymi żetonami coś nie tak. Chciało by się oryginalnego Kingdoms spróbować, ale żetony w Beowulfie mają tak pokręconą dystrybucję, że się nie da. Co począć? Remik liczbowy to the rescue! Plastikowe białe kafelki nie do końca się co prawda komponują z malowniczą planszą i stylowymi FFiGurkami, ale grasz całkiem wygodnie. Gra co prawda objawieniem nie jest, ale z całą pewnością będzie wracać na stół częściej - jest podejrzenie, że w konfiguracji dla większej liczby osób lepiej się sprawdzi.

Zachęcony sukcesami, zaczynasz się rozpędzać. Może wreszcie się uda zagrać w 'Sudoku: Duell der Meister', do którego nigdy Ci się nie chciało robić specjalnych żetonów? Albo w 'Army Ants', które do grania kartami wymaga sporej planszy, a do kafelków wystarczy szachownica? Tak nieostrożnie wybiegając myślami w (istotnie hipotetyczną) przyszłość nawet nie zauważasz, że znalazłeś się w... Strefie Mroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz