niedziela, 25 września 2011

Buzz: 2011-09-25 05:51

tag:google.com,2010:buzz:z13whzph5sz1tdv2k22gfvmg0yredvyuz
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Sep 25, 2011
Sep 25, 2011
Mobile
Public

Powrót do trylogii 'Fundacji' ('Fundacja', 'Fundacja i Imperium', 'Druga Fundacja') po ponad 20 l...


Powrót do trylogii 'Fundacji' ('Fundacja', 'Fundacja i Imperium', 'Druga Fundacja') po ponad 20 latach okazał się całkiem przyjemny. Książki te oczywiście zestarzały się pod względem 'technologicznym': najpotężniejsza technologia w posiadaniu Fundacji, dzięki której trzyma w szachu barbarzyńskie królestwa, to energia atomowa. Całkiem potężnym artefaktem (i to w dwóch różnych przypadkach) jest też magnetofon (no dobrze, kamera 3D). Jednak biorąc pod uwagę, że rzecz pochodzi z lat 50-tych, trudno raczej mieć do autora pretensje.

Zresztą nie w opisach rozwoju techniki leży główna siła Asimova - tematem, który wydaje się najbardziej go zajmować, jest kwestia ludzkiego zachowania i możliwości jego zmiany. Tego samego dotyczą np. także powieści o robotach czy 'Koniec Wieczności'. Mam nawet wrażenie, że rozdziały po Seldonie, a przed pojawieniem się Muła - te które opiewają technologiczną wyższość Federacji - są nieco słabsze.

Rzecz jest też ciekawa gatunkowo: niby epicka space-opera (500 lat historii po upadku Imperium Galaktycznego), ale scen akcji praktycznie brak. Większość treści to dialogi, często jakby logiczny dyskurs, jednak zawsze podszyty potrzebą rozwiązania zagadki - niczym w jakimś kryminale. Zwrotów akcji jest więc sporo, a czytelnik cały czas jest zapraszany do samodzielnego rozwiązania zagadki.

Podsumowując: po 60 latach od powstania 'Fundacja' zamiast ramotki staje się klasyką. Zdecydowanie warta przeczytania (albo przypomnienia).

Powrót do trylogii 'Fundacji' ('Fundacja', 'Fundacja i Imperium', 'Druga Fundacja') po ponad 20 latach okazał się całkiem przyjemny. Książki te oczywiście zestarzały się pod względem 'technologicznym': najpotężniejsza technologia w posiadaniu Fundacji, dzięki której trzyma w szachu barbarzyńskie królestwa, to energia atomowa. Całkiem potężnym artefaktem (i to w dwóch różnych przypadkach) jest też magnetofon (no dobrze, kamera 3D). Jednak biorąc pod uwagę, że rzecz pochodzi z lat 50-tych, trudno raczej mieć do autora pretensje.

Zresztą nie w opisach rozwoju techniki leży główna siła Asimova - tematem, który wydaje się najbardziej go zajmować, jest kwestia ludzkiego zachowania i możliwości jego zmiany. Tego samego dotyczą np. także powieści o robotach czy 'Koniec Wieczności'. Mam nawet wrażenie, że rozdziały po Seldonie, a przed pojawieniem się Muła - te które opiewają technologiczną wyższość Federacji - są nieco słabsze.

Rzecz jest też ciekawa gatunkowo: niby epicka space-opera (500 lat historii po upadku Imperium Galaktycznego), ale scen akcji praktycznie brak. Większość treści to dialogi, często jakby logiczny dyskurs, jednak zawsze podszyty potrzebą rozwiązania zagadki - niczym w jakimś kryminale. Zwrotów akcji jest więc sporo, a czytelnik cały czas jest zapraszany do samodzielnego rozwiązania zagadki.

Podsumowując: po 60 latach od powstania 'Fundacja' zamiast ramotki staje się klasyką. Zdecydowanie warta przeczytania (albo przypomnienia).



http://activitystrea.ms/schema/1.0/photo
http://activitystrea.ms/schema/1.0/photo





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz