piątek, 22 czerwca 2012

Trzy księżniczki, w tym jedna disneyowska

'Księżniczka z Marsa' Burroughsa - wiadomo, klasyka przygodowej fantastyki, od 100 lat zdobywająca wiernych fanów. Ale jak to z klasyką: jeśli się jej nie ruszyło w gorliwych latach młodości, to potem już się ciężko chwycić, niechęć do 'ramotek' jednak przeważa. Na chwilę się jednak zaciekawiłem, gdy pojawiła się adaptacja komiksowa, "wiernie oddająca oryginał". A już całkiem się złamałem, gdy tak samo zaczęto zapowiadać film.

No i warto było. Książka faktycznie nie jest szczególnie nowatorska, ale to głównie dlatego, że widzieliśmy już to wszystko u wielce licznych naśladowców. Dostajemy za to szeroko rozbudowaną i fascynującą wizję świata - Mars/Barsoom z jego historią, geografią, biologią i socjologią oraz akcję rwącą na złamanie karku. Nie bawi się autor w żadne tam podchodzenie czytelnika, ale za to ma się dziać dużo: walki, pościgi, romans, bitwy powietrzne, itd. I nic go nie powstrzyma: jeśli bohater znajdzie się na zupełnie obcej planecie, nauczy się języka Marsjan w tydzień; jeśli ma latać myśliwcem, wyszkoli się na pilota w dwa tygodnie; jeśli ma zdobyć najsilniej strzeżony sekret na całej planecie, rozwinie niespodziewanie zdolności telepatyczne. Do tego Burroughs pisać umie nienajgorzej, więc czyta się jednym tchem.

Wersja komiksowa ("Warlord of Mars" z Dynamite) faktycznie oddaje powieść dosyć wiernie, dodając właściwie tylko krótki prequel i lekko upraszczając niektóre wątki. Narracja jest całkiem sprawna, a grafika - znakomita. Zastosowano też ciekawy zabieg odnośnie dłuższych fragmentów zawierających opis świata: wyjęto je z akcji i przerzucono do osobnych stron z pamiętnikiem Johna Cartera, oczywiście ilustrowanym.

Wersja filmowa ("John Carter") taka wierna już nie jest, zmienia całkiem sporo - choć zachowuje ducha oryginału. Mars wygląda świetnie, trzeba przyznać, że grafika komputerowa pozwala już wykreować całkiem wiarygodne obce światy; jasne jest też, dlatego tak długo trzeba było czekać na ekranizację. Aktorzy dobrani znakomicie, a akcja nie ustaje ani na sekundę. Naprawdę warto obejrzeć: dwie godziny wciągającej rozrywki. Końcówka zapowiada sequel, ale zyski filmu wskazują, że raczej go nie będzie. No cóż, zawsze zostaje jeszcze dziesięć tomów książki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz