środa, 15 lutego 2012

Mousquetaires du Roy

'Mousquetaires du Roy' od początku mnie zaintrygowało - głównie tematem (jakoś zagadkowo dotąd w planszówkach nie wykorzystanym), ale też mechaniką: gra kooperacyjna z przeciwnikiem - Muszkieterowie kontra Milady. Pomyślałem, że Ani też się może spodobać (lubi koopy i Muszkieterów) i gdy się trafiła lepsza cena, kupiłem.

Graficznie świetna: klimat europejskiego (belgo-francuskiego) komiksu plus osobna figurka dla każdego Muszkietera i Milady. Sporo kart, mnóstwo żetonów i specjalne kostki - wszystko porządne i wyraźne.

Dzięki wariantowi "bez Milady" udało mi się wypróbować grę na razie w solowej rozgrywce. Muszę przyznać, że 18-stronicowa instrukcja była dość sporym szokiem: zasady są mocno osadzone w klimacie i jest ich sporo, w dodatku nie do końca precyzyjnie sformułowane (i przetłumaczone z francuskiego) - wrażenie, jakby jakaś kobyłka z FFG. Lektura BGG była konieczna, zanim sobie wszystko w głowie poukładałem. W praktyce wszystko okazało się w miarę przejrzyste, gra jest dobrze zbalansowana w stylu euro - choć jest wrażenie silnej losowości. Właściwie mocno kojarzy się ze 'Star Trek: Expeditions': jest klimat ameritrashowej przygodówki, choć mechanizmy są ściśle eurogrowe (w którejś recenzji pojawił się termin 'eurotrash' i chyba się z tym zgodzę). I tak samo jak ST:E, MdR okazała się chyba ciut za prosta dla jednego gracza: zgromadzenie wszystkich kart na jednej ręce to jednak bardzo duże ułatwienie. Przy większej liczbie graczy trudność powinna wzrosnąć, a włączenie innego gracza jako Milady kompletnie zmieni charakter gry. Chętnie spróbuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz