Po dwóch solowych partiach 'Star Trek: Expeditions' stwierdzam, że... gra jest za prosta przy jednym graczu - występuje prawdopodobnie ten sam efekt, co w Pandemicu: karty nie dzielą się między graczy (ale w Pandemicu był limit kart na ręce, w ST:E nie). Trzeba będzie spróbować na więcej osób.
Sama gra bardzo przyjemna. Najpoważniejszy problem to kompletnie nijaki wygląd, wynikający wyłącznie z kiepskiego designu - same elementy wykonane są bowiem bardzo solidnie i z pewnym rozmachem. Sam mechanizm oparty na realizacji kolejnych misji i lekko przypomina kooperacyjną przygodówkę, bowiem losuje się na początku 15 kart lokacji z większego zestawu. Jednak 9 kart jest zawsze takich samych, a tylko 6 jest faktycznie losowych, więc nie ma obawy o niezrównoważenie danej partii. Z drugiej strony faktycznie regrywalność faktycznie wydaje się dość ograniczona - przydały by się nowe misje, ale nowy dodatek zapowiada tylko nowe postacie.
Dobra rzecz, pogramy jeszcze.
Sama gra bardzo przyjemna. Najpoważniejszy problem to kompletnie nijaki wygląd, wynikający wyłącznie z kiepskiego designu - same elementy wykonane są bowiem bardzo solidnie i z pewnym rozmachem. Sam mechanizm oparty na realizacji kolejnych misji i lekko przypomina kooperacyjną przygodówkę, bowiem losuje się na początku 15 kart lokacji z większego zestawu. Jednak 9 kart jest zawsze takich samych, a tylko 6 jest faktycznie losowych, więc nie ma obawy o niezrównoważenie danej partii. Z drugiej strony faktycznie regrywalność faktycznie wydaje się dość ograniczona - przydały by się nowe misje, ale nowy dodatek zapowiada tylko nowe postacie.
Dobra rzecz, pogramy jeszcze.
Star Trek: Expeditions | Board Game | BoardGameGeek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz