środa, 14 września 2011

Buzz: 2011-09-14 05:15

tag:google.com,2010:buzz:z12fuzq5xrrft1qjf04cdljidk3uxdbjvfw
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

Sep 14, 2011
Sep 14, 2011
Buzz
Public

'Runaways' vol. 2 już większość kiedyś czytałem i nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Wróciłem...


'Runaways' vol. 2 już większość kiedyś czytałem i nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Wróciłem do niego, żeby dokończyć odcinki napisane przez Whedona i stwierdzam, że przy pierwszej lekturze byłem chyba uprzedzony: że kontynuacja w ogóle niepotrzebna i że cała historia powinna się skończyć jakimś znacznie bardziej efektownym wybuchem na końcu vol. 1. A tymczasem większość vol. 2 jest całkiem dobra. Najpierw do grupy przyłącza się Victor i problem, kim on w ogóle jest, ma całkiem intrygujące zakończenie. Za to równocześnie rozgrywający się 'dramat' dzieciaków z 'Excelsiora' jest żenujący. Potem poznajemy Xavina, narzeczonego Karoliny - też dość fajnie wymyślone i zaskakujące: Karolina odlatuje. Następnie uszczuplona grupa odwiedza Nowy Jork na prośbę Cloaka, z czego najfajniejsze jest 'starcie' Molly i Wolverina. Potem, po krótkiej solowej scence Molly przechodzimy do powrotu Pride'a - a właściwie młodego Geoffreya Wildera, przeniesionego w czasie przez naiwnych dawnych znajomych Alexa. Z początku nie wygląda to groźnie - młody Geoff, niedoświadczony i bez reszty grupy, mający do pomocy jedynie zapalonych MMORPGowców. Starcie jest jednak trudne, Geoff atakuje dzieciaki na poważnie i wprawdzie przegrywa, ale udaje mu się zabić Gertrudę. To właściwie jakby drugi finał serii, po którym dostajemy jeszcze długi epilog: jak Runawaysi - a zwłaszcza Chase - radzą sobie z jej śmiercią.

No i potem zaczynają się zeszyty napisane przez Whedona, które prawdę mówiąc są kiepskie. Podróż w czasie do Nowego Jorku początków lat XX, kiedy Steinowie tam przebywali, jest faktycznie ciekawym pomysłem. Tylko, że Whedon umyślił sobie, że w tym sztafażu opowie alegorię 'Civil War' i natworzył 'wondersów' co niemiara i kazał im ze sobą walczyć, a czytelnikom się tym przejmować. Jedno, co mogło wyjść ciekawie, to Klara: dziewczyna obdarzona władzą nad roślinami - która, będąc w wieku Molly, była już mężatką. Kontrast między nią a Molly mógł być bardzo ciekawy...

...niestety vol. 3 (Terry Moore, Kathryn Immonen) to już jakieś kompletne popłuczyny. Radiowy DJ zmieniający w zombie ludzi po operacji plastycznej za pomocą emitowanej muzyki - i tym podobne. Chase wpada pod samochód... i seria się kończy, w pół akcji. W sumie nic dziwnego.

Podsumowując temat 'Runaways': Vol 1 genialny, Vol 2 (do zeszytu #26) dobry, o reszcie lepiej zapomnieć.


Aha - i jeszcze crossovery.
'Mystic Arcana' całkiem pomijalne.
'X-Men' krótkie i nawet dość zabawne - napisane przez Vaughana, więc nawet na temat.
'Young Avengers' razy dwa ('Civil War' i 'Secret Invasion') nawet nie najgorsze (jeśli ktoś jest w stanie zdzierżyć komiks z tuzinem głównych bohaterów) - dość konsekwentnie rozwija Skrullowy wątek na styku Runawaysów i Young Avengersów (dla nich to w sumie nawet dość istotny komiks).

'Runaways' vol. 2 już większość kiedyś czytałem i nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Wróciłem do niego, żeby dokończyć odcinki napisane przez Whedona i stwierdzam, że przy pierwszej lekturze byłem chyba uprzedzony: że kontynuacja w ogóle niepotrzebna i że cała historia powinna się skończyć jakimś znacznie bardziej efektownym wybuchem na końcu vol. 1. A tymczasem większość vol. 2 jest całkiem dobra. Najpierw do grupy przyłącza się Victor i problem, kim on w ogóle jest, ma całkiem intrygujące zakończenie. Za to równocześnie rozgrywający się 'dramat' dzieciaków z 'Excelsiora' jest żenujący. Potem poznajemy Xavina, narzeczonego Karoliny - też dość fajnie wymyślone i zaskakujące: Karolina odlatuje. Następnie uszczuplona grupa odwiedza Nowy Jork na prośbę Cloaka, z czego najfajniejsze jest 'starcie' Molly i Wolverina. Potem, po krótkiej solowej scence Molly przechodzimy do powrotu Pride'a - a właściwie młodego Geoffreya Wildera, przeniesionego w czasie przez naiwnych dawnych znajomych Alexa. Z początku nie wygląda to groźnie - młody Geoff, niedoświadczony i bez reszty grupy, mający do pomocy jedynie zapalonych MMORPGowców. Starcie jest jednak trudne, Geoff atakuje dzieciaki na poważnie i wprawdzie przegrywa, ale udaje mu się zabić Gertrudę. To właściwie jakby drugi finał serii, po którym dostajemy jeszcze długi epilog: jak Runawaysi - a zwłaszcza Chase - radzą sobie z jej śmiercią.

No i potem zaczynają się zeszyty napisane przez Whedona, które prawdę mówiąc są kiepskie. Podróż w czasie do Nowego Jorku początków lat XX, kiedy Steinowie tam przebywali, jest faktycznie ciekawym pomysłem. Tylko, że Whedon umyślił sobie, że w tym sztafażu opowie alegorię 'Civil War' i natworzył 'wondersów' co niemiara i kazał im ze sobą walczyć, a czytelnikom się tym przejmować. Jedno, co mogło wyjść ciekawie, to Klara: dziewczyna obdarzona władzą nad roślinami - która, będąc w wieku Molly, była już mężatką. Kontrast między nią a Molly mógł być bardzo ciekawy...

...niestety vol. 3 (Terry Moore, Kathryn Immonen) to już jakieś kompletne popłuczyny. Radiowy DJ zmieniający w zombie ludzi po operacji plastycznej za pomocą emitowanej muzyki - i tym podobne. Chase wpada pod samochód... i seria się kończy, w pół akcji. W sumie nic dziwnego.

Podsumowując temat 'Runaways': Vol 1 genialny, Vol 2 (do zeszytu #26) dobry, o reszcie lepiej zapomnieć.


Aha - i jeszcze crossovery.
'Mystic Arcana' całkiem pomijalne.
'X-Men' krótkie i nawet dość zabawne - napisane przez Vaughana, więc nawet na temat.
'Young Avengers' razy dwa ('Civil War' i 'Secret Invasion') nawet nie najgorsze (jeśli ktoś jest w stanie zdzierżyć komiks z tuzinem głównych bohaterów) - dość konsekwentnie rozwija Skrullowy wątek na styku Runawaysów i Young Avengersów (dla nich to w sumie nawet dość istotny komiks).



http://activitystrea.ms/schema/1.0/photo





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz