wtorek, 10 maja 2011

Buzz: 2011-05-10 02:55

tag:google.com,2010:buzz:z13vhf3h3qedwhbba04cdljidk3uxdbjvfw
Adrian Wiechec
Adrian Wiechec
118426383622680449865

May 10, 2011
May 10, 2011
Buzz
Public

Obejrzeliśmy 'Thora'. Dobre. Zasadniczo, jeśli ktoś się spodziewał widowiskowego filmu o nordycki...


Obejrzeliśmy 'Thora'. Dobre. Zasadniczo, jeśli ktoś się spodziewał widowiskowego filmu o nordyckim bogu piorunów w przebraniu superbohatera, to się nie rozczaruje. W skrócie: spodoba się tym, którym podobał się 'Iron Man', choć klimat jest jednak nieco inny.

W reżyserii widać rękę Branagha: kilka scen jest ewidentnie zaaranżowanych 'teatralnie' (np. pierwsze wejście - a właściwie wyjście zza kolumny - Lokiego) i generalnie widać, że aktorzy wiedzieli, co i jak mają zagrać. Zresztą, radzili sobie też całkiem dobrze: i stary wyjadacz Hopkins, i prawie-debiutanci jak Hemsworth (Thor) czy Hiddleston (Loki). No i może uda mi się wreszcie zapomnieć Portman, jak grała Amidalę.

Scenariusz w miarę nieskomplikowany: Thor dojrzewa z egoistycznego dzieciaka do przyszłego odpowiedzialnego króla. I aktor robi to całkiem szczerze, przez co wygrywa. Znacznie ciekawszą rolę ma Loki (brawo za nie spłaszczenie komiksu), ale ten biedak to zawsze ma przechlapane.

Z rzeczy szokujących: kompletnie zrezygnowali z Blake'a, co jest dość sporą różnicą w stosunku do oryginału - ale przecież Ultimate'owy Thor też radzi sobie całkiem dobrze bez 'sklejenia' ze śmiertelnikiem.

Klimaty mitologiczne zostały (no i dobrze, bez tego nie ma Thora), ale przemalowano cały setting (Asgard i 9 krain) na science-fiction, a właściwie techno-fantasy (coś między "Stargate'em" a nowym "Star Trekiem"). Normalnie mi ta estetyka niespecjalnie do gustu przypada, ale zrobili ją z takim wdziękiem, że chyba się przekonałem. W szczególności, wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, jak wygląda i działa Bifrost: w oryginale po prostu tęczowy most, w filmie - steampunkowe działo wormhole'owo-międzyplanetarne. Cudo.

W ogóle dość sporo pozostało z komiksów: młot Thora spadający na Ziemię jak u Straczyńskiego, obrona małego miasteczka przed Destroyerem (jak w 'Thor: Secret Invasion' i 'Thot: The Siege').

Jest też nieco przygotowań do filmowych 'Avengersów'. Jest Coulson, wspominają Bannera i (chyba) Pyma, pojawia się Hawkeye (trzeba przyznać, że dziwacznie: trzyma łuk przez dobre kilka minut, ale nie dano mu strzelić). No i jest tradycyjna po-napisowa premia: Fury i Kosmiczny Sześcian. Oraz Loki (o co chodzi z tym podpowiadaniem kwestii Selvigowi?).

Generalnie: Marvel złapał właściwą formułę dla swoich filmów i są już w stanie zacząć filmować coś oprócz typowych 'trykotów'. 'Thor' na początek, ponoć w kolejce jest 'Doctor Strange'. Może być niezłe.

(A w ogóle, 3D to jedno wielkie zawracanie głowy. Obraz jest ciemny, mniejszy, a okularnicy (jak ja) dostają w pakiecie całą gamę poblasków powstających między dwoma zestawami szkieł. I wszystko po to, żeby czyjś miecz na ekranie mógł mierzyć w publiczność. Podziękuję.)

Obejrzeliśmy 'Thora'. Dobre. Zasadniczo, jeśli ktoś się spodziewał widowiskowego filmu o nordyckim bogu piorunów w przebraniu superbohatera, to się nie rozczaruje. W skrócie: spodoba się tym, którym podobał się 'Iron Man', choć klimat jest jednak nieco inny.

W reżyserii widać rękę Branagha: kilka scen jest ewidentnie zaaranżowanych 'teatralnie' (np. pierwsze wejście - a właściwie wyjście zza kolumny - Lokiego) i generalnie widać, że aktorzy wiedzieli, co i jak mają zagrać. Zresztą, radzili sobie też całkiem dobrze: i stary wyjadacz Hopkins, i prawie-debiutanci jak Hemsworth (Thor) czy Hiddleston (Loki). No i może uda mi się wreszcie zapomnieć Portman, jak grała Amidalę.

Scenariusz w miarę nieskomplikowany: Thor dojrzewa z egoistycznego dzieciaka do przyszłego odpowiedzialnego króla. I aktor robi to całkiem szczerze, przez co wygrywa. Znacznie ciekawszą rolę ma Loki (brawo za nie spłaszczenie komiksu), ale ten biedak to zawsze ma przechlapane.

Z rzeczy szokujących: kompletnie zrezygnowali z Blake'a, co jest dość sporą różnicą w stosunku do oryginału - ale przecież Ultimate'owy Thor też radzi sobie całkiem dobrze bez 'sklejenia' ze śmiertelnikiem.

Klimaty mitologiczne zostały (no i dobrze, bez tego nie ma Thora), ale przemalowano cały setting (Asgard i 9 krain) na science-fiction, a właściwie techno-fantasy (coś między "Stargate'em" a nowym "Star Trekiem"). Normalnie mi ta estetyka niespecjalnie do gustu przypada, ale zrobili ją z takim wdziękiem, że chyba się przekonałem. W szczególności, wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, jak wygląda i działa Bifrost: w oryginale po prostu tęczowy most, w filmie - steampunkowe działo wormhole'owo-międzyplanetarne. Cudo.

W ogóle dość sporo pozostało z komiksów: młot Thora spadający na Ziemię jak u Straczyńskiego, obrona małego miasteczka przed Destroyerem (jak w 'Thor: Secret Invasion' i 'Thot: The Siege').

Jest też nieco przygotowań do filmowych 'Avengersów'. Jest Coulson, wspominają Bannera i (chyba) Pyma, pojawia się Hawkeye (trzeba przyznać, że dziwacznie: trzyma łuk przez dobre kilka minut, ale nie dano mu strzelić). No i jest tradycyjna po-napisowa premia: Fury i Kosmiczny Sześcian. Oraz Loki (o co chodzi z tym podpowiadaniem kwestii Selvigowi?).

Generalnie: Marvel złapał właściwą formułę dla swoich filmów i są już w stanie zacząć filmować coś oprócz typowych 'trykotów'. 'Thor' na początek, ponoć w kolejce jest 'Doctor Strange'. Może być niezłe.

(A w ogóle, 3D to jedno wielkie zawracanie głowy. Obraz jest ciemny, mniejszy, a okularnicy (jak ja) dostają w pakiecie całą gamę poblasków powstających między dwoma zestawami szkieł. I wszystko po to, żeby czyjś miecz na ekranie mógł mierzyć w publiczność. Podziękuję.)



http://activitystrea.ms/schema/1.0/photo

http://activitystrea.ms/schema/1.0/article
ThinkGeek :: De-3D Cinema Glasses




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz