Idiotyczny tytuł i infantylna grafika ukrywają intrygującą grę karcianą z gatunku, jak sami się określają, 'stack building game'. Interfejs wygodny, zasady nieskomplikowane. Losowość spora, ale jest nad czym pomyśleć.
Warto zobaczyć.
Gdyby się komuś marzył Bricklink (znaczy: Lego na sztuki), ale taki stacjonarny i jeszcze, żeby ceny były nieco mniej światowe, a bardziej polskie, to należało by się obudzić.
Chyba, że ktoś przypadkiem będzie przechodził ul. Felicjanek (w Krakowie oczywiście) i nie przegapi niepozornego szyldu, to trafi do legowego raju. Sporych rozmiarów sklep/magazyn, gdzie można wszystko obejrzeć, dotknąć, wybrać i kupić. Zachwycające.
Ja w każdym razie (prawie) skompletowałem klocki potrzebne do Town Center za dwadzieścia kilka złotych.
Amerykański komiks superbohaterski pochował już wiele uniwersów, które nie wytrzymały bezlitosnych praw rynku. Właściwie, jako martwe, nie są specjalnie godne zainteresowania - mnie jednak zawsze interesowały z powodu jednej podstawowej przewagi nad seriami wciąż wydawanymi. Mianowicie: ponieważ są zakończone, to przeważnie posiadają jakiś finał. Często widowiskowy, czasami pospieszny i chaotyczny, czasem zwyczajnie doklejony na siłę. W każdym razie nie ciągną się bezsensownie w nieskończoność.
Marvel miał takie coś w okolicach 1988-1989. Nazywało się Shadowline Saga i było wydawane przez imprint Epic, który właściwie nie zajmował się komiksami superbohaterskimi. Ale jednak. Składało się z trzech osobnych serii ('Powerline', 'St. George', 'Doctor Zero') i megaserii na zakończenie ('Critical Mass') - co ciekawe, w całości napisane przez dwójkę scenarzystów.
Rzecz ewidentnie pisana w duchu post-watchmenowskim, całkiem na poważnie i z zaangażowaniem. Że media ogłupiają, że polityka zatruwa sumienia, że bomba atomowa zagraża. Uwielbiam komiksy z lat 80-tych, wychowałem się na nich i wciąż najlepiej odbieram komiksy w tym stylu - ale muszę przyznać, że czyta się to nienajlepiej. Rzecz jest pretensjonalna, ilustrowana w Sienkiewiczowskim (Bill, nie Henryk) stylu, niepotrzebnie wydłużona... A i tak pozostaje w pamięci jako lekko podrasowana historyjka o superbohaterskich przepychankach.
Są oczywiście też plusy. Jest potraktowana na poważnie religia (w dodatku katolicka), co nieczęsto się zdarza w komiksie amerykańskim. Jest fantastycznie odjechany nieumarły płatny zabójca (przedsiębiorca morderczy) Schreck. Jest znakomita scena pułapki na najpotężniejszego superbohatera w łodzi podwodnej. Ale do dobrej lektury trochę jednak brakuje.
Tylko dla fanów gatunku.
Stara gra Sacksona, opisana jeszcze w 'A Gamut of Games', ma wersję przeglądarkową, która potrafi wciągnąć na parę godzin.
Zasady proste, gra oczywiście mocno losowa (w końcu kościana), ale jest nad czym pokombinować. Przeczytałem całą książkę Knizii o grach kościanych i nie do końca czułem, co w nich takiego fajnego. A tu proszę: jest strategia, są taktyki, jest mnóstwo emocji i główkowania.
Polecam.
Aha, gra (z leciutko zmienionymi zasadami) ukazała się w 'dicetowerowej' serii Schmidt Spiele jako 'Extra!'.
|
|
'Sekrety Biblii' Świderkówny to zapis z kilku wykładów i przez to trochę chaotyczny, być może napisany od początku jako książka byłby bardziej 'poukładany'. W pierwszych rozdziałach sprawia wręcz wrażenie zbioru luźnych ciekawostek. Jednak rzecz zdecydowanie zmienia postać w rozdziałach o modlitwie i o Trójcy Świętej, gdzie rozważania lingwistyczne stają się tylko punktem wyjścia dla rozmowy o konkretach.
Książka niedługa, ale dająca do myślenia.